Miłość bez granic: Jak zaczęła się nasza historia i jak wspólnie tworzymy szczęśliwe życie

Cześć!
Cieszę się, że tu jesteście.
Dziś jak obiecałam w poprzednim wpisie opowiem Wam trochę o tym, jak to jest, gdy dwie całkowicie niewidome osoby tworzą związek. Będzie trochę prywatnie, ale nie zdradzę wszystkich szczegółów z naszego życia. Chcę Wam jednak w skrócie pokazać, jak taki związek funkcjonuje i udowodnić, że to naprawdę możliwe.
Podzielę się z Wami jak to wszystko się u mnie zaczęło, jak się poznaliśmy i opowiem jak świetnie się uzupełniamy.
Jak już wcześniej wspominałam oboje jesteśmy osobami niewidomymi. Jesteśmy razem od pięciu lat, a mieszkamy razem od trzech. Oboje pracujemy i tak jak Wy codziennie stawiamy czoła różnym obowiązkom i wyzwaniom.
Obecnie powoli przygotowujemy się do ślubu.
A jak to się wszystko zaczęło?
Kiedy byłam dzieckiem jak większość marzyłam o tym, żeby mieć męża i gromadkę dzieci. W moim życiu był też moment, gdy zastanawiałam się czy nie zostać siostrą zakonną. Było to spowodowane tym, że z uwagi na moją niepełnosprawność spędzałam czas wśród sióstr, a ich postawa, sposób życia i oddanie w jakiś sposób mnie urzekły. Jednak był to tylko krótki moment.
Z biegiem czasu gdy stawałam się coraz starsza moje pragnienie posiadania męża i własnej rodziny stawało się coraz silniejsze i bardziej pewne.
Byłam jedną z tych osób, które długo nie mogły znaleźć swojej drugiej połówki.
Dość długo pozostawałam singielką. Miałam co prawda w szkole podstawowej swoją pierwszą miłość, ale była to miłość, która z czasem minęła. Była to taka dziecięca miłość. Był też moment gdy zakochałam się w koledze z klasy, ale niestety uczucia nie zostały odwzajemnione.
Jednak w tamtym czasie nie było żadnych większych związków z planami na przyszłość. Potem podczas studiów magisterskich miałam jedno krótkie zauroczenie, które również nie zostało odwzajemnione. Minęło ono jednak dość szybko.
Swój pierwszy choć bardzo krótki, bo trwający za ledwie trzy miesiące dorosły związek miałam na drugim roku studiów magisterskich. Był to jak wspomniałam krótki związek z osobą słabowidzącą. Jednak ja zaczynałam wiązać z nim pewne nadzieje.
To rozstanie przeżyłam dość boleśnie i naprawdę trudno było mi się z nim pogodzić.
Kiedyś jeszcze w Laskach jedna z sióstr zakonnych powiedziała mi, że o dobrego męża trzeba się modlić. Już wtedy zaczęłam się modlić, ale mimo to długo nie mogłam z nikim się związać. Po rozstaniu na studiach wróciłam do tej modlitwy i zaczęłam modlić się jeszcze więcej. Myślałam sobie, że Pan Bóg na pewno nie chce, żebym była sama i że wkrótce postawi na mojej drodze kogoś dobrego i wartościowego, kto poważnie podejdzie do wspólnego życia.
Czas mijał, ale nikt się nie pojawiał. W moim życiu był też taki moment kiedy chodziłam z grupą z Lasek na pielgrzymki do Częstochowy – najpierw jako uczennica, a później już jako absolwentka. Na jedną z tych pielgrzymek poszłam po zakończeniu studiów magisterskich. To właśnie tam podczas tej pielgrzymki nie tylko dziękowałam Bogu za zdane egzaminy, ale także modliłam się o to, abym w końcu mogła spotkać kogoś, kto ze chce iść ze mną przez życie.
Po powrocie z pielgrzymki jeden z moich kolegów z Lasek, który tak samo jak ja mieszkał w Białymstoku i bardzo mnie wspierał w trudnych chwilach zaproponował mi spotkanie z jednym ze swoich przyjaciół ze szkoły, choć nie miałam z nim większego kontaktu to wiedziałam, że był naszym wspólnym kolegą.
Po tym spotkaniu okazało się, że ja i wspomniany przyjaciel mojego kolegi zaczynamy się do siebie zbliżać i chyba będzie z tego coś więcej. Bardzo szybko poczułam coś, co wtedy nazywałam zakochaniem, chociaż patrząc na to teraz z perspektywy czasu, myślę, że było to raczej większe zauroczenie.
Związek rozwijał się dość szybko, ale niestety był też burzliwy. Po pół roku zakończył się równie burzliwie pozostawiając we mnie trwały ślad. Oczywiście nadal modliłam się o dobrego kandydata na przyszłego męża, choć już trochę mniej intensywnie. Był nawet taki moment, że zaczęłam tracić nadzieję na jakikolwiek związek. Po prostu miałam dość.
W międzyczasie przeprowadziłam się z Białegostoku do Warszawy i zmieniłam pracę. W wolnych chwilach próbowałam zająć się czymś innym, a nawet pojawił się pomysł stworzenia strony na Facebooku poświęconej osobom niewidomym.
Udało mi się stworzyć taką stronę, ale nie miałam pomysłu jak ją rozkręcić. Nie znałam się na tym, a do tego nie miałam nikogo, kto mógłby zająć się stroną techniczną.
Pewnego dnia całkowitym przypadkiem natknęłam się na Facebooku na ogłoszenie na stronie Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Było tam napisane, że jest niewidomy chłopak Mateusz, który robi strony internetowe.
Od razu do niego napisałam licząc na to, że pomoże mi rozkręcić moją stronę na Facebooku. Niestety, chłopak odpowiedział, że zajmuje się tylko tworzeniem stron internetowych na platformie Word Press, a Facebookiem się nie zajmuje, więc nie będzie w stanie mi pomóc.
Mimo to rozmowa między nami zaczęła się rozwijać. Najpierw sporo pisaliśmy ze sobą na messengerze, a potem wymieniliśmy się numerami telefonów i zaczęliśmy do siebie dzwonić.
Okazało się, że chłopak jest o pięć lat młodszy ode mnie. Po za tym, że zajmuje się tworzeniem stron internetowych uczy się masażu i aktywnie angażuje się w różne inicjatywy społeczne.
W miarę jak zaczęliśmy się lepiej poznawać okazało się, że mamy naprawdę wiele wspólnych zainteresowań i wartości.
Tak się złożyło, że Mateusz miał również kolegę w Warszawie, do którego przyjechał w odwiedziny. I wtedy spotkaliśmy się po raz pierwszy.
Następne spotkanie miało miejsce już w domu jego mamy na sylwestra.
Po tym drugim spotkaniu w lutym 2020 Mateusz przyjechał do mnie i wtedy oficjalnie zaczęliśmy być razem. Od tamtej pory jesteśmy w związku, który trwa do dziś.
Początkowo nasz związek był na odległość. Chcieliśmy się lepiej poznać i upewnić czy to na pewno to. Po dwóch latach zdecydowaliśmy się zamieszkać razem i od tego czasu żyjemy razem.
W przyszłym roku planujemy ślub.
Tak jak już wcześniej wspominałam samodzielnie prowadzimy swoje gospodarstwo domowe i nie rezygnujemy z wyzwań, które stawia przed nami życie, choć nie zawsze jest łatwo.
Nasz związek opiera się na partnerstwie, zaufaniu i wzajemnym zrozumieniu.
Wiadomo, jak w każdym związku bywa różnie. Są lepsze i gorsze dni, ale nasza miłość i wspólne dążenie do tego samego celu pozwalają nam pokonywać wszelkie trudności.
Jeśli chodzi o obowiązki domowe to tak jak już wcześniej wspominałam dzielimy je razem. Staramy się jak najlepiej uzupełniać w tych zadaniach.
Ja za zwyczaj przygotowuję posiłki, bo lubię i w miarę potrafię gotować, ale Mateusz czasem przygotowuje proste dania takie jak kanapki, czy sałatki, które nie wymagają gotowania.
Do mnie głównie należy pranie i prasowanie, ale sprzątaniem dzielimy się oboje. Na przykład jeśli ja zajmuję się łazienką, to Mateusz sprząta w kuchni i odwrotnie. Staramy się, żeby podział obowiązków był jak najbardziej równy. Mateusz odpowiada również za wynoszenie śmieci, chociaż zdarza się, że i ja się czasem tym zajmę.
Również zakupy robimy wspólnie. Jeśli ja robię zakupy przez Internet, to Mateusz idzie do sklepu stacjonarnego, żeby kupić to, czego ja nie mogłam zamówić on-line.
Nasze obowiązki dzielimy w taki sposób, abyśmy byli sobie na wzajem jak najbardziej potrzebni i równi.
Mimo, że oboje jesteśmy całkowicie niewidomi naprawdę się doskonale uzupełniamy.
I możecie wierzyć lub nie, ale osoba widząca wcale nie musi być do tego potrzebna. I tak właśnie sobie żyjemy.
W wolnych chwilach lubimy razem posiedzieć, pogadać, albo coś obejrzeć. Czasem chodzimy do jakiejś fajnej restauracji na kolację. Lubimy też wizyty w grocie solnej, a przy okazji większych wydarzeń jak na przykład rocznica związku idziemy na masaż dla dwojga, albo czasem też wyjedziemy do jakiegoś SPA.
Ja bardzo lubię spędzać czas w wodzie, pływać w basenie, a Mateusz preferuje relaks w jacuzzi.
Sprawiamy sobie na wzajem również różne miłe niespodzianki.
Jedną z najbardziej ekscytujących i odważnych rzeczy, jakie Mateusz mi zrobił był lot balonem. To było moje ogromne marzenie, które dzięki niemu się spełniło.
Innym marzeniem, które spełniliśmy razem z Mateuszem był pobyt w hotelu kapsułkowym Kapsuła Hostel w Warszawie.
O obu tych doświadczeniach opowiem Wam w innych wpisach.
Jak każda para lubimy wyjeżdżać w różne miejsca, poznawać je i odpoczywać. Wakacje to coś, na co zawsze czekamy z utęsknieniem.
Tutaj z pomocą przychodzi moja mama, która jest najlepszym przewodnikiem na świecie.
O wakacjach i mojej mamie opowiem Wam w innym wpisie.
Jak więc widzicie, brak wzroku wcale nie musi być przeszkodą w tworzeniu naprawdę szczęśliwego związku.
Dziękuję, że byliście ze mną i zechcieliście poznać kawałek mojej historii.
Podzielcie się koniecznie w komentarzach co o tym sądzicie.
A tymczasem do zobaczenia w kolejnym wpisie.

Napisz komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Skip to content